niedziela, 18 października 2015

Spotkanie z Jackiem Kłosińskim: Porozmawiajmy o pieniądzach


POROZMAWIAJMY O PIENIĄDZACH

Skończyłam zajęcia chwilę wcześniej, niż przewidywał plan, no i świetnie, że tak się stało; zapisując się na wykład 8.10.2015 jeszcze we wrześniu miałam cichą nadzieję, że nie wszystkie popołudnia(i wieczory) będę spędzać na uczelni. Akurat, śmieje się cichy głosik w mojej głowie, możesz zapomnieć o wolnym czasie. No tak, przyznałam mu rację z ciężkim westchnieniem. Przypomniałam sobie, że studiuję wzornictwo.

Nasze studia są wymagające. Godzin jest dużo. Z każdym kolejnym tygodniem dochodzą nowe zadania, a presja niedokończonych, poprzednich projektów sprawia, że nie wiadomo w co i kiedy ręce wsadzić, żeby się wyrobić i jeszcze kogoś zadowolić. O zadowalaniu siebie nie mówię, 
bo jak to się ma do rzeczywistości w obliczu korekt, to każdy wie. Koniec semestru nie oznacza, że wiemy, co właściwie zaprojektowaliśmy i czy warsztat zdąży wyciąć nam model. 
Plansze trzeba przygotować i jeszcze oddać odpowiednio wcześniej(2, 3h przed zakończeniem przeglądu zwykle wystarczy, ale nie warto kusić losu za każdym razem).

I to ma być nasz zawód? Jak mamy z tego wyżyć? Tym bardziej, że to przecież nasze hobby, 
to całe Projektowanie. No i nie jesteśmy w tym tacy świetni, studia dają nam pewne zaplecze, 
ale przypominając sobie projekty z ostatniej sesji można zwątpić, że ktokolwiek za to zapłaci… albo chociaż nie wybuchnie śmiechem. Albo płaczem.

Jacek Kłosiński, w którego wykładzie zorganizowanym w Gdyńskim Centrum Filmowym(warto przejść się po centrum Gdyni, bo zmienia się, oj, zmienia!) miałam przyjemność uczestniczyć, zebrał do kupy wątpliwości, które mogą kłębić się w głowie młodego projektanta. 
W prosty i zabawny sposób przeprojektował moje zdanie o zarabianiu w branży kreatywnej. Sformułował kilka kluczowych pytań, które należy zadać sobie przy wycenie projektu, 
a potem udzielał na nie wyczerpujących odpowiedzi. Poniżej przytoczę je krótko, posiłkując się pamięcią i notatkami z wykładu:
1.      Jak wycenić swoją pracę?
Wycena prac, które opierają się na pomysłach i ideach jest szczególnie trudna, bo nikt nie jest 
w stanie przewidzieć końcowego efektu – ani zleceniodawca, ani projektant. Ludzie, którzy przychodzą do projektanta ze zleceniem, nie potrafią(lub nie mają czasu albo chęci) 
sami go wykonać. To, co dla nas jest przyjemne, oczywiste, lekkie i łatwe ze względu
na predyspozycje zawodowe, dla klienta może być udręką(w pewnym sensie jesteśmy dla niego mocarzami, superbohaterami, walczącymi na co dzień z plastyką, którą on kojarzy jedynie 
z nielubianymi lekcjami w podstawówce!). Projektowanie to nasza praca, i należy nam się za nią godna zapłata. Swój czas organizujemy zgodnie z wymaganiami projektu, mamy swoje wydatki, 
w pewnym momencie rodzinę do utrzymania. Boisz się lub wstydzisz brać pieniądze za coś, co jest Twoim hobby? Pomyśl o tym, jak wielu ludzi całe życie wykonuje pracę, której nie lubi, i nawet dobrze im za to nie płacą! Branża kreatywna jest otwarta na ludzi z pasją, którzy chcą z satysfakcją zarabiać dobre pieniądze. Czeka na Ciebie J
2.      A co, jeśli klient nie rozumie, skąd tak wysoka cena?
To wyjaśnij! Podlicz wydatki: koszt materiałów, wynajęcia biura, podatek, prąd, niszczenie sprzętu 
w czasie, licencje na programy. Nie musisz wyszczególniać klientowi, że utrzymanie biura kosztowało w zeszłym miesiącu 324zł, więc w tym będzie podobnie, cytując p. Jacka 
„klienci domyślają się, że płacicie ZUS”. Chodzi o to, żebyś sam/a wiedział/a, ile kosztuje 
cię wykonanie zlecenia.
Ale żeby mówić o biznesie, trzeba mówić o zarabianiu, więc coś ponad opłacenie rachunków musi zostać Ci w kieszeni :) Dlatego zastanów się, jakie zarobki satysfakcjonują Cię w skali roku, miesiąca, dnia, godziny. Wyceń godzinę swojej pracy. Określ, ile godzin sumiennej pracy spędzasz nad danym projektem. Zsumuj koszt wykonania zlecenia + oczekiwany przychód. Jeśli projekt niesie ze sobą ryzyko, weź pod uwagę nieprzewidziane okoliczności, na przykład mnożąc licznik naszego równania x2 J Podziel to przez ilość przepracowanych godzin. BUM! Masz swoją stawkę minimalną. Z tą wiedzą zrób co chcesz, ale nie schodź poniżej, bo wtedy co to za różnica, 
czy pracujesz jako projektant, czy nakładasz frytki w KFC.
Pamiętaj, że to klienci muszą płacić za nasze wydatki, a nie my.
3.      Ok, wiem ile chcę zarabiać, ale jak zorganizować sobie czas pracy?
Przede wszystkim nie ma co liczyć, że od razu będziesz zarabiać kokosy. Na początku 
czeka Cię kompletowanie portfolio, rozsyłanie go i ogłaszanie się, gdzie się da. Odbędziesz kilka rozmów, podczas których dowiesz się wszystkiego o historii firmy i kotach prezesa, ale ostatecznie nie będą potrzebowali Twoich usług. Ten czas, poniekąd stracony, trzeba wziąć pod uwagę, 
bo w tym czasie nie zarabiasz. No trudno, ale pamiętaj: każda przepracowana godzina musi generować zysk.
Wyznacz sobie cele. Pomocna w tym jest metoda SMART(jeśli nie masz pojęcia, o czym piszę, koniecznie wygoogluj lub kliknij tutaj àhttps://pl.wikipedia.org/wiki/S.M.A.R.T._(zarz%C4%85dzanie) ).
Wśród celów warto postawić sobie zdobywanie stałych klientów. Utrzymanie stałego klienta 
jest tańsze, niż pozyskiwanie nowego.
Dopiero po około roku pracy według założonych celów i metod można stwierdzić ich skuteczność, bo mogą zdarzyć się na przykład takie dwa miesiące, w których nie wpłynie żadne zlecenie, mimo promocji i naszych szczerych chęci. No cóż, ryzyko zawodowe. Może warto wtedy pomyśleć
o dodatkowej promocji?
4.      Staram się, ale nie mam płatnych zleceń. Co teraz? Pracować za darmo, „do portfolio”?
Po pierwsze zastanów się, czy Twoje prace rzeczywiście są dobre. Zasada na rynku jest taka, 
że DOBRY projekt znajdzie kupca. Jeśli tak, to nadejdzie taki moment, w którym ktoś będzie potrzebował Twoich umiejętności i zechce za nie zapłacić. Promuj się wśród znajomych. 
Odezwij się do starych klientów, przypomnij się, spytaj, czy czegoś nie potrzebują.
Wolny czas wykorzystaj na to, by wziąć udział w jakichś warsztatach, spotkaniach, wystawić swoje prace na targach. Poznawaj ludzi, rozmawiaj o tym, co robisz. Zorganizuj sobie staż, nawet jeśli będzie niepłatny, to poznasz ludzi z branży, zdobędziesz doświadczenie i wiedzę. Zaangażuj się w wolontariat, zrób coś dla fundacji zajmującej się sprawą, która Cię porusza. Wpiszesz sobie do CV, zamiast luki w życiorysie będzie informacja, że angażujesz się na rzecz innych. Twórz nowe prace 
do portfolio, ale takie, które zadowolą Ciebie, a nie „zleceniodawcę” wyzyskiwacza, który chce wzbogacić się Twoim kosztem, proponując „pracę za darmo” albo „zlecimy kolejne, już wtedy 
na pewno płatne, zadanie”.
5.      Mam dobre zlecenie, ale zupełnie mnie nie kręci. Potrzebuję kasy, co zrobić?
Jeśli możesz robić tylko takie projekty, które Ci się podobają, to świetnie. Jeśli możesz się z tego utrzymać, to ekstra. Co w sytuacji, w której klient jest kalafiorem i życzy sobie czegoś zupełnie niezgodnego z Twoją wizją lub stylem? Rozważ swoją sytuację. Jeśli nie możesz sobie pozwolić
 na odrzucenie propozycji lub jest to dla Ciebie okazja do zarobienia okrągłej sumki, potraktuj to 
jako wyzwanie i wyciśnij, ile się da. Odreaguj, robiąc mały, przyjemny projekcik albo łowiąc ryby
 z jachtu kupionego za zarobione pieniądze. Jeśli współpraca będzie wyjątkowo ciężka, skorzystaj 
z zasady ZZZZ: Zrobić, Zarobić, Zapomnieć, Zapić.
6.      Wiem już, ile chcę zarabiać i ile będzie kosztował projekt. Jak podawać cenę?
Przede wszystkim pamiętaj, że Twój czas jest cenny. Słuszne jest oczekiwanie zapłaty za wykonaną pracę, nawet jeśli to Ty narzucasz cenę. Bądź pewny swoich wyliczeń oraz świadomy swoich oczekiwań finansowych. Nie ma co się rumienić, krępować. Bądź konkretny. Jeśli nie masz pewności co do zamożności klienta, nie targuj się w głowie sam/a ze sobą, że ma stary telefon za 200zł, 
nie będzie chciał płacić 3000 za logo, policzę mu 1000, bo jesteś stratny 2000zł z własnej głupoty. 
Jeśli klient nie będzie chciał zapłacić, spróbuj negocjować, ale nie cenę, tylko zakres, na przykład zaproponuj, że oprócz kalendarza zaprojektujesz wizytówki. Nie stracisz zarobku, klient będzie zadowolony, a koncept wizytówki wymyślisz wracając z pracy SKMką.
Cytując prowadzącego: Pamiętaj, to biznes, a nie zaręczyny! ;)  Jeśli masz jeszcze jakieś wątpliwości – wróć do punktu 1. 
/Ola 

Masz inne zdanie? Miewasz wątpliwości podobne do opisanych powyżej? Udaje Ci się zarabiać 
na swojej pracy "w branży"? Podziel się wrażeniami w komentarzach! :) 

PS. Jeszcze kilka linków poleconych przez p. Jacka:
https://www.rescuetime.com/ pomoże kontrolować Twój czas, sprawdzając, ile czasu spędzasz 
na Facebooku, a ile w programach graficznych.
http://selfcontrolapp.com/ jesteś uzależniony od stron z głupimi obrazkami? Zablokuj je na określony czas, skupisz się na pracy/nauce.
https://toggl.com/ też mierzy dokładnie, na co poświęcasz ile czasu,
 co pomoże lepiej się zorganizować.
http://jakoszczedzacpieniadze.pl/ Blog Michała Szafrańskiego, gdzie oprócz porad, jak oszczędzać pieniądze i prowadzić domowe lub firmowe wydatki, można znaleźć gotowe arkusze kalkulacyjne 
do podliczania i kontrolowania swoich wydatków.
No i na koniec: http://klosinski.net/, czyli blog Jacka Kłosińskiego. Tego pana znajdziecie również na Facebooku :) Warto obserwować, niedługo pojawi się informacja o warsztatach i kolejnych spotkaniach!





poniedziałek, 28 września 2015

Wydarzenie: Targi Sztuki, Designu i Idei

Podczas ostatniego weekendu w Gdańsku Oliwie (ul. Droszyńskiego) można było odwiedzić wspomniane Targi Sztuki, Designu i Idei. Targi miały charakter otwarty - wystawcy byli z różnych środowisk artystyczno-projektowych, choć w większości powiązanych z Trójmiastem lub tutejszą ASP (studenci, absolwenci, wykładowcy). Nie zabrakło również gości z innych zakątków Polski, jak i zagranicy.
Prezentowane prace pochodziły z wielu różnych dziedzin, od malarstwa sztalugowego, poprzez formy użytkowe, na projektach wnętrz kończąc. Wobec ilości atrakcji oraz tego, że jesteśmy Kołem Naukowym wydziału Wzornictwa, skupimy się na rzeczach i procesach traktujących o materii wzorniczo - designerskiej.
Materiałem przeżywającym swój renesans jest niewątpliwie beton. Tak jest, beton budowlany, zwykły szary lub barwiony, złocony, występujący zarówno w formie parkietażu przypominającego prace M.C. Escher’a (Ossendowski Design) jak i zegarach ściennych marki Projekt B25. Prace tej ostatniej grupy niewątpliwie zasługują na docenienie - są przemyślane, z indywidualnym podejściem do każdej z osobna, czy to chodzi o wazon, podkładkę pod kubek czy magnes na lodówkę. Są to przedmioty codziennego użytku, które zostały odświeżone w ciekawy sposób, są estetyczne w swojej surowości materiału i prostocie kształtów.
Dużą rolę wśród wystawionych prac odgrywało drewno (deski, sklejki, etc.) w projektach pracowni Stoner Circus, jako element z recyklingu w meblach grupy 17studio, produktach firmy SQRDOT, panelach ściennych WoodArtProject, prototypach siedzisk autorstwa studentów Pracowni Projektowania Mebla i Sprzętu (ASP Gdańsk). W każdym z przypadków prezentowało się inaczej, różne walory były eksponowane; widać jednak, że ten materiał nadal przyciąga projektantów swoim potencjałem i wciąż ich inspiruje.
Duże wrażenie zrobiła także kolekcja donic i mebli z pracowni APPO. Wykonane z drewna dębowego i korka, wraz z bielą lakierowanych segmentów i geometrycznymi kształtami, idealnie wpasowują się w dzisiejsze „minimalistyczne” trendy. Połączenie korka z roślinami daje zupełnie nowy, czysty efekt panowania nad naturą, zamknięcia jej w regularnej formie eksponując „dziką” roślinę. Jest czymś w rodzaju passepartout, tłem, które stylizuje i rosnący kwiat, i wnętrze.
Warto było też przyjrzeć się pewnym wartościowym drobiazgom - wizytówkom. Do najciekawszych znalezisk można zaliczyć wydruki na papierze pakowym (Kosmos) które pomimo łatwego zgniatania nie rozpadają się tak szybko, są lżejsze i zajmują mniej miejsca. Pięknie prezentowały się też te autorskie - z powiększeniami wielkoformatowych prac Magdaleny Peli o nazwie „All-over. Struktura tłumu”. Nie są to tylko suche informacje o danych kontaktowych, ale też próbki twórczości artystki. Widać nie zawsze trzeba się silić na tworzenie nowego elementu graficznego, wystarczy odpowiednio zagospodarować już dostępny materiał.
Tego typu spotkania są zawsze kopalnią pomysłów i okazją do zapoznania się z nowymi możliwościami i technologiami. Zwiedzający mają możliwość nawiązać kontakty z wystawcami, a podczas tych Targów również i możliwość nabycia niektórych prac. Tych, którzy nie mieli takiej okazji zachęcamy do odwiedzenia stron internetowych wystawców, jak i śledzenia naszej strony, na której pojawiać się będą zapowiedzi i relacje z wydarzeń o podobnej tematyce.

Zamieszczamy również link do uczelnianej strony, na której znajdziecie listę wystawców: http://www.asp.gda.pl/aktualnosc/zapraszamy_na_targi_sztuki_designu_i_idei

Odwiedziliście Targi Sztuki, Designu i Idei? Które projekty szczególnie przykuły Waszą uwagę?
/Basia

sobota, 29 sierpnia 2015

Wystawa: Najlepsze Dyplomy 2015


Już po raz siódmy w gdańskiej Wielkiej Zbrojowni odbyła
się ogólnopolska wystawa pt.  „Najlepsze  Dyplomy Akademii Sztuk Pięknych”. Do konkursu przystąpili absolwenci wszystkich publicznych uczelni artystycznych z kierunków malarstwa, grafiki, rzeźby oraz intermediów. Szkoda  tylko,
że zabrakło na tym wydarzeniu przedstawicieli wzornictwa.


Wystawa trwała 5 tygodni - od 18.07 do 23.08, pokrywając się z Jarmarkiem św. Dominika. Spowodowało 
to, że obejrzało ją grono liczniejsze o turystów
i mieszkańców, odwiedzających targowisko. Ostatecznie frekwencja wyniosła ponad 185 000 gości.

Wybrałam się na wystawę z ciekawości i poczucia artystycznego obowiązku. Chciałam się dowiedzieć,
co proponują młodzi artyści i komu lub czemu kibicują „starsi znawcy tematu”, przyznając nagrody. Na początku powierzchownie obejrzałam wszystkie prace, szukając tego,
co mnie zaskoczy, zaciekawi. Wszystko wpisywało się jednak
w granice szeroko pojętej sztuki nowoczesnej. Wymagało nie oglądania, a dialogu. Drugi raz obeszłam pomieszczenie już nie sama, lecz z moją siostrą. Teraz było już lepiej i przy niektórych pracach zatrzymywałyśmy się na dłużej i żywo je komentowałyśmy. Pozwoliło
to na wymianę myśli na temat bezsensowności dzieła bądź (jeżeli dzieło się bardziej udało)
  
na temat zawartego w nim problemu.

Do pierwszej kategorii z serii: „O co tu właściwie chodzi?” zaliczyłabym większość
 z prezentowanych 39 dyplomów. Na tym tle wyróżniały się przepiękne małe formy rzeźbiarskie Karoliny Ludwiczak (wyróżnienie honorowe i Nagroda Publiczności). Tytuł: „Właściwości estetyczne szkła jako inspiracja do kreowania małych form rzeźbiarskich” był adekwatny
w stosunku do treści, a praca rzeczywiście pozwalała nam odkryć piękno szkła.

Wypadałoby napisać coś jeszcze o ZWYCIĘZCACH. Nagrody uległy rozdrobnieniu
w ciągu tych siedmiu lat i tak z dwóch zrobiło się pięć (dodać trzeba jeszcze trzy wyróżnienia). Laikowi trudno połapać się, która nagroda jest najcenniejsza i kto tak naprawdę zwyciężył.
Za główną uznajmy tę, która wiążę się z najwyższą sumą pieniężną, a więc Nagrodę Rektorów ASP (20 000 zł) zgarnął Kamil Kocurek z Katowic za grafikę „Topografia wojny”.

Nie wiedzieć jednak czemu, pracę umieszczono na pierwszym piętrze w auli, gdzie docierało znacznie mniej zwiedzających. Praca ta wisiała wśród mniej dopracowanych dyplomów takich, jak Mateusza Hajmana  („Laboratorium”- trafna idea obrazków na kliszach, interakcji
z użytkownikiem, ale fatalne wykonanie).

Moim zdaniem, zasłużenie zwyciężyła też Katarzyna Dyjewska (Warszawa) – Nagroda Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (15 000 zł) - serią pięciu obrazów pt. „Puste miasto”. Wyróżniały się harmonią, żywymi barwami, dobrą kompozycją oraz dokładnością.
Pozostałe nagrody to:
Nagroda Stowarzyszenia Autorów ZAiKS (10.000 zł) - Karolina Zaborska, "Megalopolis-terror cywilizacji", ASP Łódź
Nagroda Marszałka Województwa Pomorskiego (8.000 zł) - James Sierżęga, "Ultima Thule",
ASP Kraków
Nagroda Prezydenta Miasta Gdańska (8.000 zł) - Magdalena Pela, "All-over. Struktura tłumu",
ASP Gdańsk

Górą w tym roku więc Katowice, choć właściwie nie ma przegranych, bo prawie każde miasto dostało jakąś nagrodę lub wyróżnienie.

Piękne fotografie z wystawy znajdziecie tu: http://ekultura.asp.gda.pl

Byliście? Widzieliście? Jakie są Wasze wrażenia?

/Małgosia

czwartek, 27 sierpnia 2015

niedziela, 16 sierpnia 2015

O drukowaniu plansz

Sesja to dla nas czas stresu i gorączkowego dopinania na ostatni guzik wszystkich projektów. Kiedy już uda nam się skończyć nasze dzieła, pozostaje niby błahe, a przysparzające wielu kłopotów drukowanie plansz. Jak odetchnąć z ulgą w drodze do drukarni zamiast wyrywać sobie włosy z głowy...?

Rozbij świnkę skarbonkę
Niestety nie unikniesz tego wydatku, więc zawczasu przygotuj sobie zaskórniaki. Pierwsza sesja na wzornictwie to ok. 150 zł wydanych w drukarni.

Nie chojrakuj
Każdy student, który ma to już za sobą przestrzeże Cię, żebyś wybił sobie z głowy samodzielne podklejanie plansz. Uwierz mi - ma rację! To nie jest trudne, to wręcz niemożliwe, żeby uniknąć pęcherzyków powietrza pod naklejką. Teoretycznie kilkanaście złotych zostałoby w kieszeni, ale jeśli konieczne będzie drukowanie wszystkiego od nowa, wydasz dwa razy więcej. 

Uważaj na pikselozę i spółkę
Przed zaniesieniem plików do drukarni przejrzyj swoje plansze bardzo dokładnie. Sprawdź literówki i rozdzielczość elementów graficznych. Upewnij się, że format planszy jest właściwy,
a przestrzeń kolorystyczna to CMYK. Zostaw też spad przy każdym brzegu.

Poskrom kolory
Upewnij się, że monitor Twojego komputera jest dobrze skalibrowany i nie przekłamuje kolorów, inaczej może spotkać Cię przykra niespodzianka. Wszyscy studenci mieli wykonać kompozycję w czerni i bieli, a Twoja praca emanuje odcieniami fioletu? Już wiesz, dlaczego. Poproś w drukarni o wykonanie kilku cm2 próbek. Jeśli coś będzie nie tak, zorganizuj sobie kalibrator (niektóre drukarnie wypożyczają go za drobną opłatą) i skoryguj błąd.

Odpuść

Nie ważne, jak bardzo się postarasz, nie zauważysz wszystkich drobiazgów. Nie martw się, przegląd to moment, kiedy plansze mają Ci tylko pomóc w prezentacji. Prawdopodobnie nikt nie będzie oglądał ich od deski do deski. Po skończonej sesji trafią tu i przez długi czas nie ujrzą światła dziennego :).

Zgadzacie się ze mną? A może, nauczeni doświadczeniem, chcecie dodać coś od siebie? Komentujcie!


/Ania


poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Na dobry początek...

...wypada się przedstawić! Koło Naukowe Wzornictwa PROCES powstało z chęci tworzenia czegoś więcej, niż tylko projekty na zajęciach. Powstało z pasji studentów i ich zaangażowania we własny rozwój. Działamy przy wydziale Architektury i Wzornictwa gdańskiej ASP, jednak jesteśmy otwarci na współpracę ze studentami ze wszystkich pozostałych wydziałów.

Dlaczego taka nazwa?
PROCES kojarzy się nam, studentom, w sposób oczywisty z projektowaniem. Zaczynamy           od koncepcji, pomysłu; analizujemy, wyciągamy wnioski, modelujemy, wracamy do punktu wyjścia, wyrywamy sobie włosy z głowy, znów analizujemy i modelujemy, i tak w kółko,
aż osiągniemy mniej lub bardziej zadowalający rezultat. Często zadowala on nie nas,
a naszych wykładowców lub co gorsza - ani jednych, ani drugich ;). Dlatego postanowiliśmy bliżej zbadać cały ten proces i zrozumieć zasady jego działania w projektowaniu. Poprawnego działania. Uczymy
się przecież na błędach, a kiedy je popełniać, jeśli nie na Akademii?!

Chcemy działać nie tylko dla siebie samych, ale również dla reszty studentów, czasem zagubionych, z resztą jak my sami. Dlatego na blogu oprócz informacji o nas i naszych działaniach, znajdziecie także przydatne informacje o materiałach, kontaktach, miejscach, które warto znać (zaznaczam, że chodzi nam raczej o Castoramę albo hurtownię sklejki, a nie o fajną knajpę) i patentach na gięcie pcv w piekarniku. Oczywiście, wszystko w swoim czasie, więc
stay tuned! ;)

/Michalina